Dopóki nie wzięłam do ręki książki "Dziewczyna z ferajny", nie wiedziałam kim jest ta Arlyne. Nigdy o niej nie słyszałam ani o tym czym zasłynęła. Teraz już wiem.
Prawdziwa historia kobiety mafii
Urodzona w 1934 roku Arlyne Brickman dorasta na nowojorskim Lower East Side w rodzinie żydowskiego gangstera. Od najmłodszych lat jest zafascynowana Virginią Hill, słynną kochanką mafiosów. Arlyne marzy, by – podobnie jak jej idolka – wieść pełne splendoru, ekscytujące życie.
Zaczyna pogoń za wpływami w mafii jako dziewczyna na posyłki. Wkrótce samodzielnie rozkręca biznes bukmacherski i narkotykowy. Staje się pełnoprawnym członkiem mafii.
Brutalność podziemnego świata dotyka ją w najgorszy sposób – pada ofiarą zbiorowego gwałtu i, jako kobieta i z pochodzenia Żydówka, nie otrzymuje pomocy od nikogo. Gwałt, lata przemocy i wreszcie groźby pod adresem jej córki sprawiają, że w tytułowej dziewczynie z ferajny dokonuje się ogromna przemiana. Zostaje informatorką FBI i szybko doprowadza do aresztowania Anthony’ego Scarpatiego i innych członków słynnej rodziny Colombo.
Książka to dokładny opis całego życia Arlyne. Myślę, że bardziej dokładnego opisu już nie można było zrobić. Dowiadujemy się o tej kobiecie wszystkiego, począwszy od wczesnego dzieciństwa aż do starości. W życiu tej kobiety działo się tak wiele, że myślę, nie jedną książkę można było napisać. Książka ma bardzo dużo opisów, z jednej strony ciągle coś się dzieje, ciągle Arlene wywija jakiś numer, ale czasami ilość tych wydarzeń jest przytłaczająca. Z drugiej strony czasami robiło się monotonnie, żeby później znowu czymś zaskoczyć czytelnika. Po opisie książki bardzo byłam ciekawa życia tej kobiety. Przygotowałam się na super historię kobiety szpiega. Niestety postać Arlyne nie wzbudziła mojej sympatii, a nawet drażniła.
Na początku czytałam z zainteresowaniem, czekałam czym Arlyne pozytywnie zaskoczy. Zaskoczyła, ale nie pozytywnie. W tej książce zobaczyłam po prostu kobietę głupią, skrajnie egoistyczną i sprzedajną. Dla wygody, luksusów i pieniędzy mogła zrobić dosłownie wszystko. W wieku 12 lat zaczęła uwodzić gangsterów. Liczbę jej kochanków chyba nie jest w stanie nikt policzyć. Nie stosowała zabezpieczeń, bo nie chciała i tym samym poddała się aborcji aż 9 razy. Raz wyszła za mąż i czego można się domyślić, szybko się rozwiodła. Po tym małżeństwie została jej jedna córka, którą kobieta nie za bardzo się przejmowała. Czasami podobała jej się rola matki, ale jak już znudziła to znikała na wiele miesięcy. Ważna dla niej była zabawa, gangsterzy i pieniądze. W prostytucji nie widziała nic złego, jeśli można było na tym dużo zarobić. Podobnie jak w handlu narkotykami. Dla niej to był tylko biznes, a jak córka narkomanka była na głodzie, to dostawała pieniądze od matki dla świętego spokoju. Takich historii jest w książce bardzo wiele. Za swoje lekkomyślne życie Arlyne w przyszłości słono zapłaci, a na starość zostanie całkiem sama, bez przyjaciół, bez córki, jedynie ze swoim psem. Bo psy, oprócz siebie, to kochała najbardziej.
Mimo, że nie polubiłam głównej bohaterki, to książkę czytało się dobrze. Minus za zbyt mało dialogów. Jeśli chcecie poznać burzliwe życie Arlyne Brickman to warto książkę przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie o bohaterce.
Pozdrawiam