Czerwcowy Chillbox - tym razem czegoś zabrakło

Zawsze z niecierpliwością czekam na kuriera. Po 10 każdego miesiąca mam swoje wyczekane pudełeczko. Zawsze jestem zadowolona i mile zaskoczona, ale tym razem czegoś zabrakło.



1. Serum pod oczy Mokosh - 129 zł
2. Formy na muffiny - 4,99zł


3. Saszetka czarnej maski Pilaten - 2.00 zł
4. Maska Kleopatry - 4.90
i inne próbki


5. Szampon do włosów wrażliwych Baikal Herbs - 12.90 zł
6. Przyprawa do sałatek Dary Natury - 7.59 zł
7. Słomki do napojów


8. Pojemnik na sałatkę - 11.69zł


9. Książka "Przeklęta laleczka" - 37.90 zł

Hitem pudełka jest serum pod oczy, jednocześnie jest to najdroższy produkt. Fajnie, że można poznać te kosmetyki, ale zauważyłam, że w każdym boksie, które zamawiałam, właśnie są często kremy pod oczy. Brakuje mi jakiegoś dobrego kremu do twarzy i chętnie bym coś nowego przetestowała.

Ten box jest boxem wakacyjnym, miał być piknikowy, mieć coś co przyda się do grilla. Formy na muffinki, słomki (mój syn jest nimi zachwycony), przyprawy i pojemnik na sałatkę, to wszystko się przyda na pewno, ale uważam, że troszkę psują całe pudełko. Myślę, że nie o to chodzi,żeby w pudełkach były rzeczy pospolite, coś co można kupić wszędzie. Takie jest moje zdanie, ale decydując się na zakup takiego pudełka muszę liczyć się, że coś może mi nie podpasować. 

Z tego pudełka najbardziej jestem zadowolona z książki i ciekawa jestem jak to serum się sprawdzi.

Co myślicie o takiej zawartości?
Pozdrawiam

 

Komentarze

SEJF

:)