Pianka samoopalająca - hit czy kit?

 Dawno, dawno temu odkryłam samoopalacze. Zawsze uwielbiałam się opalać, ale nie zawsze lubiłam leżeć godzinami na słońcu. I postanowiłam skorzystać z samoopalacza. Liczyłam na piękną opaleniznę, ale się przeliczyłam. Zamiast opalenizny miałam żółte smugi. I ten nieprzyjemny zapach. Od tamtej pory zraziłam się do samoopalaczy. Wszystkie takie kosmetyki omijałam szerokim łukiem. Dlatego jak otworzyłam najnowsze pudełko od Pure Beauty i znalazłam piankę samoopalającą to ręce mi opadły. Po co mi znowu coś takiego? Kto to będzie używał? Kosmetyk się tylko zmarnuje i tyle. Ale jednak ciekawość zwyciężyła. I postanowiłam ten jeden, jedyny i ostatni raz dać szansę samoopalaczom.


Jakie było moje zdziwienie kiedy zapach od razu mnie nie odrzucił, a był całkiem przyjemny. Aplikacja również fajna i łatwa. Pianka bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając tłustych warstw na skórze. Co z kolorem? Uzyskujemy go praktycznie od razu. I nie ma mowy o żadnych smugach, czego bałam się najbardziej. Kolor jest delikatny. Ja stosuję piankę przede wszystkim na nogi, bo z nimi mam największy problem, ciężko mi je opalić. I już nawet dostałam komplement, że ładnie się opaliłam. Podsumowując - pianka nadaje ładny odcień delikatnej opalenizny. Może również podkreślać opaleniznę, która już się pojawiła. Wygodna w użyciu, bezproblematyczna. Dla tych co kochają wylegiwać się na słońcu. I dla tych co słońca unikają, ale chcą mieć ładny odcień skóry. Ja jestem nią zachwycona i na pewno będę używać przez cały sezon.

Dodatkowo z kodem PUREBOX wraz z pierwszym zamówieniem powyżej 50 zł na stronie sklepu  www.sklep.santamonica.com.pl można otrzymać krople samoopalające za 1 zł. Kod ważny do 30.06. 


 

Używacie samoopalaczy? Skusicie się na tę piankę?

Pozdrawiam


współpraca z Pure Beauty



Komentarze

SEJF

:)