W styczniu:
- walczyliśmy i nadal walczymy z przeziębieniami
- trochę bawiłam się koralikami i zrobiłam kilka bransoletek
- obchodziliśmy 1 urodziny mojego drugiego synka
- przeczytałam trochę książek, a tę książkę mogę szczerze polecić
- z przyjemnością czytałam podsumowania noworoczne na innych blogach
Ostatnio zauważyła, że słowo, które bardzo często jest wypowiadane to ''SZYBKO" . Szczególnie do dzieci. "Szybko wstawaj, bo spóźnisz się do przedszkola", "szybko sprzątaj zabawki" , "jedz szybko bo wystygnie" itd. Ta szybkość życia mnie przeraża, chociaż sama też się ciągle śpieszę. Na przykład teraz staram się szybko dodać wpis, póki mój najmłodszy śpi. Ciągle pędzimy i technologia nam w tym pomaga. Musimy mieć super szybki internet, komunikujemy się ze sobą szybko za pomocą komórki, wysyłamy szybkie wiadomości emailem i robimy szybkie zakupy przez internet wykorzystując do tego szybkie płatności. Teraz nie chcemy na nic czekać, wszystko szybko. Szybkowar, szybkozłączka , która szybko i trwale połączy ze sobą przewody o różnych średnicach. Wszystko szybko, pędzimy coraz szybciej i czas tak jakby też przyśpieszył. Jeszcze niedawno przygotowywaliśmy się do świąt, a tu już za progiem luty. W tym codziennym pędzie nie zapominajmy o spokojnej chwili dla siebie. A może mimo wszystko warto czasami zwolnić???
A teraz, pierwsze w tym roku, linkowe party. Zasady:
-wklejajcie swoje najlepsze linki ze stycznia
-maksymalna ilość linków do wklejenia to 3:)
- miło będzie jak uczestnicy skomentują przynajmniej trzy wpisy biorące udział w zabawie
- a linki wklejajcie w niebieski przycisk na dole:)
Pozdrawiam
Kiedyś na blogu pisałam o kosmetykach, jakich nie lubię używać. Do tej listy mogę jeszcze dodać samoopalacze i przeróżne balsamy brązujące. Kiedyś używałam samoopalaczy. Zawsze denerwował mnie ich zapach i smugi jakie często pojawiały się na ciele. I ten okropny, nienaturalny marchewkowy kolor. Dlatego zniechęciłam się bardzo do takich kosmetyków. I jak w boxach kosmetycznych trafiły mi się brązujące kosmetyki, nie byłam zadowolona. Ale tak to jest z tymi boxami, zamawia się na własną odpowiedzialność.
Pierwsze wrażenie po użyciu tych kosmetyków to przepiękny zapach pomarańczy z cynamonem. Nie mają nic wspólnego z typowymi samoopalaczami. Balsam brązujący stosowałam na twarz i po kilku dniach miałam śliczny, naturalny kolor, bez żadnych smug. A rozświetlający eliksir do ciała bardzo szybko się wchłania, delikatnie rozświetla skórę i dobrze nawilża. Można stosować go samodzielnie albo dodać kilka kropel do balsamów lub peelingów. I oczywiście pozostawia prześliczny zapach. Myślę, że w lecie będzie idealny do podkreślenia opalenizny:)
Z tych kosmetyków jestem bardzo zadowolona, ale i tak raczej nie przekonam się do innych kosmetyków brązujących. Chyba, że macie jakieś wypróbowane i możecie coś polecić. Lubicie używać takich kosmetyków?
Zawsze uważałam, że głupotą jest używać samoopalaczy. Ale co jak co, chyba jedną z największych głupot jest wsiadanie po alkoholu za kierownicę. Przez to naraża się nie tylko swoje życie, ale też życie innych. Jakby wszyscy stosowali się do zasady:" Piłeś? Nie jedź!" to o ile byłoby mniej wypadków. A jak ktoś nie jest pewny czy może rano, po imprezie prowadzić to zawsze lepiej to sprawdzić. Od tego są alkomaty. Zawsze lepiej mieć taki w samochodzie i sprawdzić dla spokoju sumienia:)
Pozdrawiam
Niedawno na blogu Aniamaluje przeczytałam wpis "Czym dla mnie jest luksus?Nie zgadniesz."
Przeczytałam wpis i komentarze pod nim. Dla jednych luksusem są bliscy, posiadanie własnego M, stała praca. Dla innych luksusem jest nie mieć dzieci i sporo czasu dla siebie. Każdy temat interpretował inaczej. A czym dla mnie jest luksus?
Dla mnie luksusem jest mieć wybór. Możliwość wybierania zleceń ciekawych i lepiej płatnych niż brać wszystko co popadnie. Wybór pracy, która mnie interesuje, a nie takiej w której będę się męczyła i odliczała godziny do końca albo dni do weekendu. Luksusem jest wybierania dni wolnych jakie mi pasują i móc poświęcić swój czas rodzinie i bliskim. Luksusem są elastyczne godziny pracy. Tak, luksus dla mnie to jest mieć wybór, ale też w tym wszystkim uczyć się wdzięczności. Bo choćbyśmy się bardzo starali, życie nie zawsze układa się po naszej myśli.
A na koniec tak bardzo przyziemnie: luksusem są dla mnie jednorazowe pieluchy, nie wyobrażam sobie jak kiedyś ludzie funkcjonowali bez nich!
A największym luksusem, o jakim tylko mogę pomarzyć, to przespane noce. Ale przy małych dzieciach ten luksus pozostanie na razie tylko marzeniem!
A czym dla Ciebie jest luksus?
Pozdrawiam
Życie bez pasji jest pozbawione kolorów i myślę, że każdy z nas ma jakąś pasję, tylko nie wszyscy ją w sobie odkryli. Pasje są przeróżne i większość z nich wymaga mniejszych lub większych inwestycji. A u mnie wygląda to tak:
1. Kilka lat temu odkryłam w sobie pasje do rękodzieła. Zaczęło się od masy solnej, lepiłam różne figurki, aniołki. Pamiętam, że wtedy kupowałam kilogramami mąkę i sól:) Później było decoupage i zostało mi to do dzisiaj. Teraz kupuję farby, lakiery, a od kupowania serwetek to chyba się uzależniłam. Dodatkowo różne przedmioty do ozdabiania i z tej pasji zrodziła się inna czyli...
2. Blogowanie. Jak już naprodukowałam pokaźną kolekcję moich prac to zrodziła się potrzeba pokazania ich w sieci oraz znalezienie innych rękodzielniczych blogów i tak powstał mój pierwszy blog starepianino.pl. Później drugi Pachnące Inspiracje. Co inwestuję w blogowanie? Przede wszystkim czas. Kolejna rzecz to własna domena drugiego bloga, a na przyszłość chciałabym zainwestować w lepszy aparat.
3. Granie na gitarze. Zaczynałam na starej, pożyczonej, ale z czasem potrzebowałam czegoś lepszego i kupiłam własną. Nawet na swoim weselu grałam bo zespół muzyczny nie dojechał (żart):))))
4. Książki. Pasję do książek zrodziła się od chwili gdy tylko nauczyłam się czytać. I od czasu do czasu pozwalam sobie na zakup jakiejś nowości, czasami dostaję książki do recenzji albo biorę udział w wymianach książkowych i dzięki temu za niewielkie pieniądze mam troszkę nowych książek.
Jeśli lubisz majsterkować, majsterkowanie to jest twoja pasja na którą przeznaczasz każdą wolną chwilę to może pierwszym z poważnych zakupów w nowym roku będzie stacja lutownicza?
Jakie macie pasje, bez których nie wyobrażacie już sobie swojego życia? Piszcie z przyjemnością się czegoś o Was dowiem:)
Pozdrawiam
Po świętach jakoś trudno mi na nowo ogarnąć to całe blogowanie. Dlatego na dobry początek, na przełamanie lodów, pierwszy wpis w nowym roku. Książkowy. Która książka warta przeczytania? Zobaczcie.
1. Widok z nieba - Patricia uważa swoje życie za idealne. Jest modelką, dużo zarabia, mieszka w pięknym domu i jest szaleńczo zakochana w swoim mężu, niespełnionym malarzu. Dla swojej rodziny jest dużym wsparciem finansowym, a mężowi bardzo chce pomóc w jego karierze. Idealne życie? Pewnego razu podczas niespokojnego lotu poznaje Vivianę, dość ekscentryczną kobietę, która oznajmia modelce, że ktoś pragnie jej śmierci. Patricia nie traktuje tego poważnie, do czasu. W jej życiu zaczynają się dziać dosyć dziwne rzeczy i dziewczyna postanawia to sprawdzić.
Książka dosyć ciekawa, niebanalna, ale w zakończeniu czegoś mi brakuje. Książkę udało mi się zdobyć w wymianie książkowej:)
2. Winnica Rose - Rose jednego dnia traci chłopaka i pracę. Nic nie trzyma jej w Londynie dlatego postanawia wyjechać do Australii do pracy. Ma tam się zajmować domem właściciela winnicy. Na miejscu okazuje się, że ten właściciel jest całkiem przystojny, a na dodatek opuściła go żona. Od razu wiadomo jak akcja się potoczy i jakie będzie zakończenie. Książka trochę denerwowała mnie swoją banalnością. Nawet miałam już odłożyć ją na półkę, ale jednak dobrnęłam do końca i nawet w niektórych miejscach było ciekawie. Prosta i łatwa lektura do poduszki, a książkę również zdobyłam na wymianie książkowej.
3. Kobieta w bieli - Walter Hartright, młody nauczyciel rysunku, podczas wędrówki z Hampstead do Londynu, spotyka tajemniczą kobietą ubrano na biało. Widzi, że kobieta przed czymś ucieka, czegoś się boi. Pomaga dotrzeć jej do Londynu, a później dowiaduje się, że kobieta uciekła z zakładu psychiatrycznego.
Walter zostaje zatrudniony jako nauczyciel rysunku dla dwóch młodych sióstr Laury i Marianny, dlatego udaje się w podróż na północ do Limmeridge House. Po jakimś czasie Walter i Laura zakochują się w sobie. Nie mogą być jednak razem, ponieważ Laura obiecała swojemu umierającemu ojcu, że wyjdzie za mąż za sir Parsivala. Walter wyjeżdża ze złamanym sercem, a Laura wychodzi za mąż. Ale to wcale nie koniec tej historii.
Muszę przyznać, że jeszcze niedawno nie przepadałam za takiego typu książkami. Ciężko mi się je czytało i trudno było skupić się na akcji. Tym razem było inaczej. Historia głównych bohaterów zaciekawia coraz bardziej i nic nie jest oczywiste. Książka zaskakuje i wciąga. Jest to jedna z pierwszych powieści kryminalno - sensacyjnych. Jeśli lubicie książki w takich klimatach, to ta książka na pewno spełni wasze oczekiwania. A może, podobnie jak ja, dopiero się do takich książek przekonacie.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki Wydawnictwu MG
Co ostatnio ciekawego czytacie?
Pozdrawiam